poniedziałek, 6 lutego 2017

Sprawa odwolanego prezesa A.Stępnia w sądzie pracy


W środę 8 lutego o godz 11:00 w sadzie pracy Marszałkowska 82 sala 223 (blisko metra śródmieście) odbędzie się końcowa rozprawa odwołanego prezesa Stępnia sygnatura VllP1779/12.
Domaga się on od SM prawie miliona zł za utracone zarobki z powodu zwolnienia  w 2012 roku.
Jego zdaniem bezprawnego.
Jeżeli tylko ktoś może, to proszę przyjść na tą rozprawę.
Takie zainteresowanie członków SM sprawami SM pomaga czasami w rożnych kwestiach.
np w 2012 roku.doprowadziło do usunięcia AS z zarządu SM.

Ja do 18 lutego jestem  poza Warszawą, to z powodów utrudnień technicznych info z ostatniej RN napisze w terminie nieco późniejszym niż zwykle.


14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jeżeli sąd mu to przyzna, to przestaję wierzyć w praworządność

Anonimowy pisze...

Wina Tuska

Anonimowy pisze...

Panie Marku zgadzam sie z Panem, że zainteresowanie sprawami społdzielni pomaga wszystkim mieszkańcom. To właśnie powszechne zainteresowanie i wściekłość mieszkańców spowodowały, że p. Stępień wyleciał jednogłośnie 5 lat temu z synekury prezesury i spółdzielnia nie upadła. Boje się myśleć, co będzie, jeżeli sąd przywróci go do pracy. Przecież tak wiele złego on nam zrobił.

Anonimowy pisze...

Po sygnaturze akt widzę, że sprawa zaczęła się w 2012. czyli ta sprawa ciągnie sie 5 lat. Coś jest chyba nie tak z sądami albo wogóle z całym systemem prawa, jężeli facet który wyleciał przez swoje krętactwa na zbity pysk z SM wolą wszystkich przedstawicieli ma jeszcze czelnośc domagac sie jakiś pieniędzy i sąd przez 5 lat nie może go przystopować.

Anonimowy pisze...

Sądy nie mają nic wspólnego z czelnością powoda. Stępień składa idiotyczne wnioski, domaga się ciągle zmiany składu sędziowskiego. Widać nie idzie po jego myśli. A sąd pracy ma terminy ekspresowe - 1 rozprawa na pół roku. A jak zmienia się skład - 1 na rok, bo to jest bardzo obciążony sąd. Niestety ten sąd ma to do siebie, że zwykle wygrywa pokrzywdzony przez kapitalistę i burżuja pracownik. Niestety jako spółdzielca czuję się jak pokrzywdzonym. Nie wiem czy sąd dostrzeże ten niuans, że spółdzielca to nie kapitalista, a pokrzywdzony w tej sprawie jest pozwany a nie powód.

Anonimowy pisze...

Czy ktoś wie jaki jest wyrok w tej sprawie, bo jakaś cisza zapadła a napisł pan, że to sprawa końcowa

Anonimowy pisze...

Anonimowy 16:41 rozmawiałam z człowiekiem, który był na rozprawie. Powiedział że żaden wyrok nie zapadł, bo sprawa jest odroczona do lipca, bo ponoć adwokat Stępnia złożył wydruk z ostatniego wpisu na blogu zapraszający do uczestnictwa, a to może być według Stępnia szkodliwe dla niego, gdy ludzie są na rozprawie. Po tym co nawywijał w spółdzielni musi się bardzo bać spółdzielców i wcale mu się nie dziwię.

Anonimowy pisze...

To nie przez bloga i publiczność, tylko AS skład sędziowski się nie spodobał i wniósł o jego zmianę.
A moim zdaniem to on tylko gra na zwłokę i będzie wszystkiego się czepiać, tylko co to mu da.
Czy ktoś może wie czy w sprawie naszego "bardzo drogiego" odwołanego zarządu AS i EB to w końcu prokuratura zaczęła robić to co do niej należy, czy nadal szuka tylko pretekstu, żeby już postawione zarzuty się przedawniły?

Anonimowy pisze...

Zaczynam popadać w paranoję. No bo jak to wytłumaczyć. Prokuratura otacza specjalną ochroną Stepnia i jego sprawa karna za szkody w spółdzielni nie może ujrzeć światła dziennego i prokuratura zamiata wszystko pod dywan. Tutaj mecenas Stępnia składa jakies absurdalne dowody a sąd to kupuje. Ponoć Stępień jest lub był ławnikiem sądowym. Czy nie ma tu jakiś powiązań?

Anonimowy pisze...

Widać, ze dobra ziobrowa zmiana pomaga Stępniowi. Kiedyś prokuratura powołała 2 biegłych. A teraz nie dzieje się nic.
Widać, ze sprawy normalnych ludzi teraz prokuraturę nie interesują.
Stępień czeka na przedawnienie. A w sądzie liczy na większe odsetki, więc przeciąga.

Anonimowy pisze...

Ale jaja! Stępień, który ostro nienawidzi Wojtalewicza i jego bloga, okazał się najwierniejszym i najuważniejszym jego czytelnikiem.

Anonimowy pisze...

Draństwa chodzą parami. Najpierw po rządach prezesa Stępnia S.M. Przy Metrze prawie upada. A teraz eks prezes kręci wymiarem sprawiedliwości i chce nas spółdzielców naciągnąć na kolejny milion i uniknąć kary za przekręty w spółdzielni.

Anonimowy pisze...

Myślałam, że ten koszmar o nazwie Stępien już dawno się skończył. Jednak on pojawia się wciąż jak potwór z horrorów. Byłam w sierpniu 2012 w spółdzielni i widziałam jak kurczowo, wraz ze swoimi kamratami, trzymał się stołka. Gdyby nie fizjologia, która po 8 godzinach okupacji gabinetu zmusiła go do wyjścia, trwałby tam z pewnością do dziś. I ten człowiek wystąpił o przywrócenie do pracy, gdy ma zakaz wykonywania funkcji kierowniczych w naszej spółdzielni? Może czeka, że mu go cofną, a wtedy dzięki opieszałości sądu pracy będzie mógł powrócić?

Anonimowy pisze...

Ja już dawno przestałem wierzyć w praworządność - niestety. Ostatnią deską ratunku pozostaje kancelaria, dlatego lepiej zaufać doświadczeniu i wiedzy, jaką zagwarantuje dobry prawnik.