Skan Strony 1 z potwierdzeniem złożenia
Treść złożonego Pisma
Warszawa,
dnia 31.03.2012r.
Jolanta Grzegorzewska
Nr członkowski:2691
Do
Zarządu
Spółdzielni Mieszkaniowej „Przy Metrze”
ul. Lanciego 12
02-792 Warszawa
Proszę
o wyjaśnienie incydentów, które za sprawą nieznanych mi do dziś decyzji stały
się moim udziałem przed zebraniem Grupy Członkowskiej Nr 6 w dniu 14 marca 2012 r. oraz
przed Zebraniem Przedstawicieli w dniu 31 marca
2012 r.
Wyrażam zdumienie,
ubolewanie i oburzenie zachowaniem władz SM „Przy Metrze” wobec mnie – członka tej Spółdzielni od blisko 27 lat, a zarazem Przedstawiciela Grupy Członkowskiej Nr 6, wybranego na zebraniu tej Grupy w
czerwcu 2009 r. w sposób demokratyczny, zgodnie ze Statutem Spółdzielni na 3 –
letnią kadencję, która kończy się
za 3 miesiące.
14 marca br.
odmówiono mi wydania mandatu oraz udziału w dorocznym zebraniu mojej Grupy
Członkowskiej, motywując to nie znaną mi wcześniej decyzją (przez kogo i kiedy
podjętą?), na podstawie tzw. opinii prawnej sporządzonej przez współpracownika
Zarządu – mec. Karpacza. W Statucie ani wewnątrz spółdzielczych uregulowaniach nie
istnieje kategoria „członka zawieszonego”!
A taką kuriozalną informację przekazała mi obecna tam wtedy mec. Elżbieta
Dobrodziej - również współpracowniczka Zarządu.
Sytuacja powtórzyła się 31 marca br. Na ten dzień, na godzinę 10.00, Zarząd zwołał
Zebranie Przedstawicieli – nie otrzymałam mandatu, nie mogłam wejść na salę
obrad,
mojego nazwiska nie było na liście. Ta sama pani mecenas wyjaśniła, że
to dlatego, iż
„nie mam tytułu prawnego do lokalu”. A przecież 2 dni wcześniej,
wieczorem, gospodarz domu dostarczył mi – za poświadczeniem odbioru – materiały
ze Spółdzielni na to zebranie!
Zgodnie z prawem i ze Statutem -
najważniejszym dokumentem dotyczącym relacji członkowskich w Spółdzielni,
jestem nadal członkiem Spółdzielni Mieszkaniowej
„Przy Metrze”.
Jeśli prawnicy zatrudnieni przez Zarząd
Spółdzielni nie znają zapisów naszego Statutu, to je przytaczam:
§ 53
1. Wykluczenia albo wykreślenia dokonuje Rada Nadzorcza
na wniosek Zarządu albo
z własnej inicjatywy – zwykłą większością głosów.
2. Na posiedzenie, na którym ma być rozpatrywana sprawa
wykluczenia albo wykreślenia, Rada Nadzorcza wzywa zainteresowanego członka i
jego pełnomocnika, jeżeli członek takiego pełnomocnika pisemnie ustanowił, na 7
dni przed terminem
posiedzenia. Jeżeli członek lub
pełnomocnik nie przybędzie, Rada Nadzorcza może rozpatrzyć wniosek bez jego
wysłuchania.
-2-
3. Odmowa przyjęcia zawiadomienia albo niepodjęcie w
ciągu siedmiu następujących po sobie dni awizowanego zawiadomienia doręczonego
listem poleconym, pocztą kurierską lub przez pracownika Spółdzielni, ma moc
prawną doręczenia.
W moim przypadku Rada Nadzorcza nie tylko nie
podjęła takiej decyzji, ale
nie wszczęła nawet procedury, o czym poinformowali
mnie członkowie Rady.
Kolejny zapis w statucie jednoznacznie stwierdza,
kiedy wykluczenie stanie się skuteczne.
§ 54
1. O wykluczeniu lub wykreśleniu z rejestru członków
Spółdzielni zawiadamia się zainteresowanego członka pisemnie w ciągu 14 dni od
daty podjęcia decyzji. Do zawiadomienia dołącza się uzasadnienie decyzji oraz
pouczenie o trybie i terminie wniesienia odwołania.
2. Wykluczenie albo wykreślenie staje się skuteczne z
chwilą:
1) bezskutecznego upływu terminu do zaskarżenia do sądu
uchwały Rady Nadzorczej, chyba że członek przed upływem tego terminu wniósł
odwołanie od uchwały Rady Nadzorczej do Walnego Zgromadzenia,
2) bezskutecznego upływu terminu do zaskarżenia do sądu
uchwały Walnego Zgromadzenia,
3) prawomocnego oddalenia przez sąd powództwa o
uchylenie uchwały Rady Nadzorczej albo Walnego Zgromadzenia.
Z par. 53 i 54 wynika jednoznacznie, że nadal
jestem pełnoprawnym członkiem Spółdzielni , a tym samym Przedstawicielem, wbrew
twierdzeniom Zarządu i prawników Spółdzielni.
W związku z powyższym proszę o prawidłowe wpisanie
mnie na listę Przedstawicieli.
Wnoszę też o zastanowienie się nad dalszym
korzystaniem z usług tych prawników, bo może to spowodować kolejne
nieodwracalne straty związane
z działalnością takich prawników.
Oprócz jednoznacznej sytuacji prawnej
przedstawionej powyżej, przedstawiam też rzeczywisty przebieg zdarzeń, który
miał być rzekomo podstawą do wykluczenia mnie z członkostwa w Spółdzielni.
W grudniu 2009 r., po wielu latach oczekiwania i starań, doszło
wreszcie do przekształcenia mojego lokatorskiego prawa do lokalu
w prawo odrębnej własności – wspólnej z mężem, Andrzejem
Grzegorzewskim,
bardzo już wówczas schorowanym, niepełnosprawnym.
-3-
25 maja 2010 r.
notarialnym Aktem Darowizny podarowaliśmy
naszą współwłasność dorosłym dzieciom: Agnieszce Jolancie Rostkowskiej oraz Andrzejowi Adrianowi Grzegorzewskiemu W tej samej dacie oboje zawarli z nami Umowę
Użyczenia Lokalu, a mnie udzielili wszelkich stosownych pełnomocnictw.
Na moje życzenie zostało to poświadczone notarialnie w październiku
2010 r.
Według zaś „obsługi prawnej” Spółdzielni, takie pełnomocnictwo
udzielone matce przez obdarowanych jest niewystarczające, niezgodne z
Regulaminem (jakim?)…
Nie miałam wiedzy, że o zmianie właściciela należy
zawiadomić Spółdzielnię.
Małżeńska własność hipoteczna
została przecież podarowana dzieciom!
21 stycznia br.,
po długiej ciężkiej chorobie zmarł mój mąż – Andrzej
Grzegorzewski. W końcu lutego, zgodnie z obowiązującą praktyką,
powiadomiłam Spółdzielnię, że w lokalu mieszka już tylko 1 osoba. Dopiero
wtedy dowiedziałam się,
iż zarządca – czyli Spółdzielnia, powinien wiedzieć o Darowiźnie,
Umowie Użyczenia, Pełnomocnictwie itp.
Nadal nie rozumiem dlaczego?
Istnieje wpis w Księdze Wieczystej, są płacone
podatki
od nieruchomości oraz opłaty wieczyste, czynsz jest regulowany
terminowo…
5 marca br.
dostarczyłam do Spółdzielni oczekiwaną dokumentację, a także złożyłam Wniosek o Zachowanie Członkostwa i umieszczenie mojego
nazwiska
na liście członków oczekujących (warunkiem jest
wyrażenie woli nabycia mieszkania
„z odzysku”). W SM „Przy Metrze” nie
jest to jakąś wyjątkową praktyką w przypadku członków, w tym – przedstawicieli,
którzy podarowali (lub zbyli, czyli sprzedali!) swoją własność (nie zawsze
członkom najbliższej rodziny!).
Posiadam informacje o wielu takich osobach.
Tego samego dnia tzn. 5 marca br. współwłaściciel lokalu
Andrzej Adrian Grzegorzewski–mój syn ,od 1985r. niezmiennie
zameldowany przy ul. Lokajskiego , złożył w Spółdzielni Wniosek o
Członkostwo oraz wniósł wymagane opłaty.
Oficjalnej decyzji Zarządu w tej sprawie jeszcze nie ma, ale według Statutu, nie można odmówić przyjęcia w poczet członków
właściciela lokalu niebędącego członkiem.
Mieszkam i jestem zameldowana pod
tym samym adresem, nieprzerwanie, od czerwca 1985 r. Nigdy
nie zalegałam z należnymi opłatami na rzecz Spółdzielni.
Nie zrzekłam się członkostwa.
Zgodnie ze Statutem (par. 59 o wygaśnięciu mandatu
Przedstawiciela), mój mandat Przedstawiciela nie wygasł!
·
Kadencja się nie skończyła,
·
nie ustało członkostwo - do
dziś nie jest mi wiadome, abym została wykluczona czy wykreślona z rejestru członków.
Rada Nadzorcza nie podjęła takiej uchwały,
a istnieje przecież jeszcze procedura
odwoławcza,
·
nie odwołało mnie także
Zebranie Grupy Członkowskiej, a tylko ono (nie Zarząd!) mogłoby to
uczynić,
·
mandatu nie zdołałam złożyć,
choć taki miał być główny powód mojego udziału
w Zebraniu Grupy Członkowskiej Nr
6 w dniu 14 marca br. (po śmierci męża
zapadłam na zdrowiu). Władze Spółdzielni
mi to uniemożliwiły!
-4-
Czemu i komu miały zatem służyć szykany, których
ja – na dzień 31.03.2012 r. nadal członek SM „Przy Metrze” oraz Przedstawiciel
Grupy Członkowskiej Nr 6 - doświadczyłam
przed zebraniami statutowych organów w dniach 14 i 31 marca br.?!
Nie tylko w mojej ocenie były to
działania bezprawne. Niezgodne ze Statutem Spółdzielni i dobrymi obyczajami,
ale również – zważywszy na moją obecną sytuację rodzinną - urągające zwykłej
ludzkiej przyzwoitości.
Uwiarygodnione kopie wszystkich dokumentów, o
których mowa w niniejszym piśmie,
od 5 marca br. są w posiadaniu Działu
Członkowskiego Spółdzielni Mieszkaniowej
„Przy Metrze”.
Jolanta
Grzegorzewska
Do wiadomości :
Prezydium Zebrania Przedstawicieli
8 komentarzy:
Byłam świadkiem sytuacji, gdy tej Pani nie wpuszczono na zebranie jako przedstawiciela. Nie było Jej też na zwykłej liście członków sp-lni by mogła wejsć na salę dla osób przysłuchujących się obradom ZPCZ. To coś niebywałego!
To co opisała pani Grzegorzewska, to kolejna już prostytucja prawna pani Dobrodziej i pana Karpacza, psedoprawników będących na usługach prezesa Stępnia. Każda podłość, każde złamanie prawa jest dla tego tria dopuszczalne, byle tylko osiągnąć zwycięstwo. Robi mi się niedobrze, gdy pomyślę ,że rządzą spółdzielnią osoby, które osiągnęły takie moralne dno. No cóż, pecunia non olet.
Nie wpuszczenie pani Grzegorzewskiej to dla mnie dowód, że nasz prezes coraz bardziej się boi i dlatego chwyta się coraz bardziej wątpliwych metod. A pecunia olet, tylko trochę cierpliwości.
W obecnych przedstawicieli nie ma co wierzyc, bo to ludzie bez reszty przekonani o nieomylności i geniuszu prezesa. Tylko jeżeli on taki genialny, to dlaczego nie potrafi robić swoich przekrętów, tak aby nikt o tym nie wiedział? Po prostu nieudacznik z każdej strony.
Jak to pismo zostało złożone do sekretariatu SM a adresowane również do RN to na pewno do niej nie dotrze.Stępień skutecznie blokuje niewygodne pisma do RN bo jak powiedział Jamroz, Zarząd od razu formułuje odpowiedz i powiadamia RN że odpowiedziano ale tak naprawdę to zero odpowiedzi Takie to sztuczki robi Stępień i Jamroz. I wszystko jest w jak najlepszym porządku bo spolegliwych członków RN nic nie obchodzi a reszta się nigdy o niczym nie dowie. Członkowie SM nadal czekają na odpowiedz RN na zadane 20 pytań, czekają cierpliwie ale do czasu czekają , minęło już z 6 miesięcy, odpowiedzi nie widać bo są niewygodne
Niestety nie znam wyników poszczególnych glosowań na ZPCz (chodzi o znaczenie/wagę tego jednego głosu Pani Jolanty Grzegorzewskiej), może jest możliwość zaskarżenia niektórych uchwał podjętych przez Przedstawicieli na zebraniu. Wydaje mi się, że przy wyborze do Komisji Skrótacyjnej głosy na niektórych kandydatów były prawie równe i ktoś przechodził lub nie. Skoro pozbawienie Przedstawiciela możliwości wzięcia udziału w zebraniu było bezprawne, taka szansa powinna być.
To nie psedoprawnicy, tylko bezprawnicy, bo zamiast stosować prawo, stosują bezprawie. Mogą sobie na to pozwolić w starciu z bezbronnymi. Jednak gdy mają do czynienia z podmiotami znającymi prawo, zbierają bolesne wielomilionowe cięgi. A najgorsze jest to, że za ich prawne niedouctwo płacimy my wszyscy, a na dodatek pan Karpacz i pani Dobroziej są przez nas opłacani niezależnie od efektów swojej pracy
Panie Marku,
czy moze Pan wie czy sprawa Pani Grzegorzewskiej juz została wyjaśniona?
Bo myślę że będzie wyjaśniana bardzo długo tak jak wszystko w naszej spółdzielni co może zaszkodzić Prezesowi. Może się zdażyć że nie bedzie sprawa wyjaśniona do wyboru nowych Przedstawicieli a ja będę na nią głosował bo ją znam i jest to osoba bardzo uczciwa i już na pewno nie przekupna i tu obawiam sie że niepotrzebna z punktu widzenia Zarządu.
Byłem wczoraj w spółdzielni - 19 kwietnia - na dyżurze Rady Nadzorczej.
W teczce pism do Rady Nadzorczej po 19 dniach nie ma nawet śladu pisma, które Pani Grzegorzewska złożyła do Rady Nadzorczej 1 kwietnia, a którego kopie zamieściłem na moim blogu.
Myślę, że to wystarczająca odpowiedź na pytanie.
Może tylko tak dla przypomnienia, wszystkie pisma kierowane do Rady Nadzorczej nie trafiają do Rady bezpośrednio ale za pośrednictwem Pana Prezesa Stępnia.
Nazywa się to "dekretacja".
Taki fantastyczny system wymyślił Pan Przewodniczący Rady Zbigniew Jamroz i realizuje go za pomocą 4 bezkrytycznych członków Rady.
Nie dopuszczając do jego zmiany, to powoduje,że Państwa skargi na Zarząd i Prezesa trafiają właśnie do Prezesa i od niego zależy kiedy i czy w ogóle trafią do takiego organu nadzorczego jak Rada Nadzorcza, który nadzór ma tylko w nazwie.
Wnioski zostawiam już Państwu.
Prześlij komentarz