_____________________ Blog z informacją o mojej działalności w Radzie Nadzorczej SM Przy Metrze i nie tylko.
środa, 25 lutego 2015
POSIEDZENIE RADY NADZORCZEJ SM „PRZY METRZE” W DNIU 23.02.2015 ROKU
Z Przedstawicieli p.Balcer i p.Budasz
Oraz do sporządzenia notatki ze spotkania Zarządu w sprawie mocy zamówionych i przesłania jej mailem do członków Rady oraz zamieszczenia w bieżącej korespondencji Rady.
5. Informacja Zarządu na temat inwentaryzacji wynajmowanych pomieszczeń po zsypowych.
Rada Nadzorcza zobowiązała Zarząd do uzupełnienia zestawienia przekazanego w materiałach na posiedzenie ws. nośników reklamowych o stawki oraz podjęte działania wobec podmiotów, które nie płacą za reklamę.
W wyniku przetargu została wybrana firma ENERGA .W pracach komisji przetargowej uczestniczył członek RN pan Szarecki. Nowa umowa skutkuje obniżeniem kosztów o około 20%. Co oznacza sto kilkadziesiąt tysięcy złotych oszczędności rocznie.
wtorek, 17 lutego 2015
Zebranie Grup Członkowskich 14 lutego 2015 roku
Frekwencja była niska pomimo dużych ogłoszeń na drzwiach klatek i informacji wrzucanych do skrzynek.Może dlatego, że sprawa STATUTU ciągle jest jeszcze nie załatwiona od 2011 troku, kiedy członkowie SM jasno wyrazili swoją wolę Walnego Zgromadzenia i zapisów w STATUCIE .
Nadal nie mamy Walnego Zgromadzenia , a ciągle tylko Zebrania Przedstawicieli.
W którym, to Przedstawiciele decydują uchwałami o sprawach spółdzielczych.
Członkowie SM na Zebraniach Grup Członkowskich nie mają bezpośredniego wpływu decyzyjnego na te uchwały.
W sobotę przyszło prawie 100 osób, niestety jest to nieco powyżej 2% członków naszej SM.
Najpierw zgodnie z regulaminem obrad każda grupa członkowska przegłosowała , że wyraża zgodę na obrady wspólne w sprawie STATUTU.
Oczywiście niektóre panie mieniące się " działaczkami spółdzielczymi", szczególnie Pani Matysiak Sierry, nie chciały się zgodzić na wspólne obrady, bo w ich mniemaniu takie obrady to: "manipulacja" , " niezgodne z prawem", "potrzeba nowego regulaminu" itp "argumenty"
Akurat tu były zgodne z jednym Panem Kaczyńskim , byłym członkiem RN za czasów odwołanego Zarządu , który przyszedł tylko na krótko i tylko po to ,żeby powiedzieć ,że on się na wspólne obrady nie zgadza , bo każda grupa ma inne problemy. Chyba nie zauważył, tak jak i Panie "działaczki" , że STATUT, to każda grupa ma wspólny, bo obowiązuje całą spółdzielnie ten sam.
Do prezydium weszły Panie Jadwiga Piotrowska , Jadwiga Budasz oraz Pan Krzysztof Szarecki.
Przewodniczącą została Pani Budasz.
Był problem z komisją skrutacyjną ( licząca głosy) , bo osoby w niej zasiadające muszą być do końca zebrania.
Znowu popisała się Pani Matysiak Sierry , która chciała przegłosować , żeby kogoś zmusić do udziału w takiej komisji, a najlepiej członków Rady Nadzorczej , których ta Pani wyjątkowo nie lubi.
Pani ta, w swoim mniemaniu znawczyni prawa, wydaje się nie zauważać , że nie ma możliwości głosowaniem zmusić kogoś do udziału w jakiejś komisji, jeżeli ta osoba nie wyraża zgody.
Oczywiście sama nie wyraziła takiej zgody.
W końcu wybrano Komisje skrutacyjną w składzie p.Zimiński, p Balcer i p. Lewkowicz , Pod koniec zebrania Pani Maria Czarnecka zastąpiła Pana Zimińskiego , a Pan Wichrowski Pana Lewkowicza.
Komisja Statutowa w składzie Pani Kołnierzak, Kurtyka i Żak przygotowała krótkie parominutowe wprowadzenie na rzutniku, pokazujące najistotniejsze zmiany w Statucie.
Znowu Pani Matysiak złożyła wniosek, żeby go nie pokazywać , bo ona nie jest tym zainteresowana. Na szczęście inni byli zainteresowani i jej wniosek przepadł.
STATUT na mój przegłosowany wniosek miał być omawiany i dyskutowany kolejno po paragrafie i jeżeli ktoś chciałby coś zmienić to powinien złożyć wniosek na piśmie, co chce zmienić i wniosek taki byłby przegłosowywany na końcu zebrania. Pani Budasz zmodyfikowała mój wniosek, pewnie kierując się słuszną ideą , że nie wszyscy dotrwają do końca zebrania, aby glosować po każdej dyskusji.
I taki sposób obrad przyjęło zebranie.
Nie będę opisywał całego przebiegu 10 godzinnej dyskusji , tylko przedstawię moją subiektywną opinie o przebiegu całego zebrania.
Trochę naiwnie łudziłem się, że sprawy mniej istotnych zapisów w STATUCIE nie będą dyskutowane godzinami , a głębsza dyskusja będzie dotyczyć tylko kwestii istotniejszych.
Przyznaje się , nie doceniłem Pań "pseudo-działaczek" i ich skuteczności w paraliżowaniu wszelkich sprawnych obrad.
Okazało się, że ich popisy oratorskie mogły nie mieć końca, a długiej dyskusji w ich mniemaniu wymagały takie "super ważne" kwestie jak:
- czy spółdzielnia jest w Warszawie czy w mieście stołecznym Warszawa
- czy lepszy dla wzrokowca jest zapis dwa tygodnie czy 14 dni
- czy wystarczy SM Przy Metrze czy powinno być SM Przy Metrze w Warszawie
- czy przepisywać do STATUTU całe fragmenty obowiązujących ustaw czy też nie itp
Dlatego zebranie przez 10 godzin zdołało omówić zaledwie 13 z wszystkich 87 paragrafów STATUTU .
Co najciekawsze, w sprawach moim zdaniem istotniejszych , panie " pseudo-działaczki" miały takie samo zdanie jak odwołany prezes Stępień, wbrew woli większości członków SM.
Moim zdaniem istotniejsze omówione sprawy to:
- Czy członek SM płacący czasami za innych członków SM , którzy nie regulują swoich opłat eksploatacyjnych powinien mieć dostęp do informacji o takich osobach czy nie?
Według Pań pseudo - działaczek nie , bo przecież wystarczy jak zarząd to wie.
Odwołany prezes Stępień też tak uważał i potem rekordzista - odwołany Przedstawiciel popierający zawsze i wszędzie prezesa Stępnia , mógł mieć 70 tysięcy złotych długu. Z czego część nie do odzyskania przez spółdzielnie, bo przedawniona.
- Czy spółdzielnia powinna prowadzić nowe inwestycje czy nie?
Według Pani Matysiak tak, bo brak takiego zapisu w STATUCIE będzie skutkował tym, że SM nie zarobi na tych inwestycjach. Skutki tych super zarobków dla SM mieliśmy okazje oglądać w minionych latach, kiedy komornik zabrał SM prawie 40 mln zł naszego majątku w związku z "super dochodową" inwestycją SM - Centrum Natolin.Nie przekonało ją to ,że zawsze jak 2/3 członków na Walnym Zgromadzeniu przegłosuje inwestycje, to zawsze taką przewagą mogą zmienić ten zapis STATUTU.
Na szczęście dla SM Panie pseudo-działaczki były w swoich poglądach odosobnione i ich wnioski w tych sprawach nie uzyskały większości.
Odnoszę wrażenie, że tym osobom nie chodzi o dobro spółdzielni czy nawet o przekonanie kogoś do swoich poglądów, tylko najważniejsze jest dowalenie komuś kogo bardzo nie lubią, bo to poprawia im samopoczucie.
Jak ktoś zgłasza jakiś pomysł, a osoba ta nie jest przez nich lubiana, to nie ma znaczenia, co to za pomysł, czy dobry czy zły, liczy się tylko to , że popiera go osoba, której bardzo nie lubią.
A to, że poglądy przeciwne mogą przynieść jakąś szkodę SM, nie ma żadnego znaczenia.
Najlepszym przykładem takiej postawy był incydent na zebraniu w sprawie zbierania podpisów.
Niektórzy członkowie SM zaniepokojeni nadmiernie przedłużająca się w prokuraturze sprawą odwołanego zarządu poprosili mnie czy bym nie mógł na zebraniu puścić pisma z petycją w tej sprawie.
Tak też zrobiłem , bo uważam , że to w interesie spółdzielni.
Panie pseudo-działaczki oczywiście pisma nie chciały podpisać , bo nie ważne w jakiej sprawie ale dla nich najważniejsze jest, że to ja uważam to pismo za celowe.
Oczywiście mają prawo do takich poglądów i nie podpisywania czegokolwiek, ale dalsze wydarzenia znowu przerosły moje wyobrażenia o tych Paniach.
Jeden z członków SM, który czytał pismo, zwrócił się do mnie, że Pani Terpiłowska i Pani Cieślak , którym nieopacznie przekazał pismo nie chcą mu go zwrócić i gdzieś go schowały. Po mojej interwencji Pani Terpiłowska wyciągnęła pismo z torebki całe pogniecione i w końcu go zwróciła.
Po upublicznieniu tego faktu, zaczęła wykrzykiwać , że w cale nie chciała go zabrać, tylko schowała , żeby nie zginęło, potem stwierdziła ,że chciała ochronić inne osoby przed podpisywaniem pisma rekomendowanego przez Wojtalewicza , bo sama kiedyś podpisała pozew do sądu o nieważność uchwał o sprzedaży ARCHE działek, bo tak sugerował jej Wojtalewicz ,a teraz ma z tego powodu jakieś kłopoty. Nie wiem jakie kłopoty ma w tym pozwie Pani Terpiłowska, ale mogła się z niego dawno wycofać, tak jak zrobiło kilka innych osób, uczestników tego pozwu i żadnych nawet minimalnych problemów. by nie miała.
Widać wyraźnie , że "pseudo-działaczki" patrzą tylko przez pryzmat swoich osobistych często wymyślonych animozji do jakiś osób. A interes spółdzielni jest dla nich tylko sloganem, który
można głośno wykrzykiwać.
Moim zdaniem projekt STATUTU jest obecnie dobry, wisiał przez kilka miesięcy na stronie SM, jakoś nikt z "pseudo-działaczek" nie zgłaszał do niego żadnych uwag w terminie określonym przez Komisje Statutową tj. do 31 .12.2014.
A teraz okazuje się , że jak twierdzi Pani Matysiak, Ona powinna się jeszcze zapoznać z argumentami Komisji Statutowej , jakby argumentem nie był sam projekt STATUTU opracowany właśnie przez tę Komisje.
Zdaje sobie sprawę ,że pochwalenie przeze mnie projektu STATUTU, to jak sygnał dla "pseudo-działaczek" ,żeby go nie uchwalać.
Ale mam takie nieodparte wrażenie , że niektórym Przedstawicielom i tak zależy na obstrukcji i nie uchwaleniu STATUTU , bo wtedy stracą swoje " bardzo ważne tytuły" Przedstawicieli, a zostaną tylko zwykłymi członkami spółdzielni, a to pewnie według nich jakaś degradacja.
A wola innych członków spółdzielni, jak zwykle, nie ma dla tych osób żadnego znaczenia.
Zebranie decyzją większości obecnych jeszcze członków zakończyło się przed godziną 20, bez wyczerpania porządku obrad.
Nadal nie mamy Walnego Zgromadzenia , a ciągle tylko Zebrania Przedstawicieli.
W którym, to Przedstawiciele decydują uchwałami o sprawach spółdzielczych.
Członkowie SM na Zebraniach Grup Członkowskich nie mają bezpośredniego wpływu decyzyjnego na te uchwały.
W sobotę przyszło prawie 100 osób, niestety jest to nieco powyżej 2% członków naszej SM.
Najpierw zgodnie z regulaminem obrad każda grupa członkowska przegłosowała , że wyraża zgodę na obrady wspólne w sprawie STATUTU.
Oczywiście niektóre panie mieniące się " działaczkami spółdzielczymi", szczególnie Pani Matysiak Sierry, nie chciały się zgodzić na wspólne obrady, bo w ich mniemaniu takie obrady to: "manipulacja" , " niezgodne z prawem", "potrzeba nowego regulaminu" itp "argumenty"
Akurat tu były zgodne z jednym Panem Kaczyńskim , byłym członkiem RN za czasów odwołanego Zarządu , który przyszedł tylko na krótko i tylko po to ,żeby powiedzieć ,że on się na wspólne obrady nie zgadza , bo każda grupa ma inne problemy. Chyba nie zauważył, tak jak i Panie "działaczki" , że STATUT, to każda grupa ma wspólny, bo obowiązuje całą spółdzielnie ten sam.
Do prezydium weszły Panie Jadwiga Piotrowska , Jadwiga Budasz oraz Pan Krzysztof Szarecki.
Przewodniczącą została Pani Budasz.
Był problem z komisją skrutacyjną ( licząca głosy) , bo osoby w niej zasiadające muszą być do końca zebrania.
Znowu popisała się Pani Matysiak Sierry , która chciała przegłosować , żeby kogoś zmusić do udziału w takiej komisji, a najlepiej członków Rady Nadzorczej , których ta Pani wyjątkowo nie lubi.
Pani ta, w swoim mniemaniu znawczyni prawa, wydaje się nie zauważać , że nie ma możliwości głosowaniem zmusić kogoś do udziału w jakiejś komisji, jeżeli ta osoba nie wyraża zgody.
Oczywiście sama nie wyraziła takiej zgody.
W końcu wybrano Komisje skrutacyjną w składzie p.Zimiński, p Balcer i p. Lewkowicz , Pod koniec zebrania Pani Maria Czarnecka zastąpiła Pana Zimińskiego , a Pan Wichrowski Pana Lewkowicza.
Komisja Statutowa w składzie Pani Kołnierzak, Kurtyka i Żak przygotowała krótkie parominutowe wprowadzenie na rzutniku, pokazujące najistotniejsze zmiany w Statucie.
Znowu Pani Matysiak złożyła wniosek, żeby go nie pokazywać , bo ona nie jest tym zainteresowana. Na szczęście inni byli zainteresowani i jej wniosek przepadł.
STATUT na mój przegłosowany wniosek miał być omawiany i dyskutowany kolejno po paragrafie i jeżeli ktoś chciałby coś zmienić to powinien złożyć wniosek na piśmie, co chce zmienić i wniosek taki byłby przegłosowywany na końcu zebrania. Pani Budasz zmodyfikowała mój wniosek, pewnie kierując się słuszną ideą , że nie wszyscy dotrwają do końca zebrania, aby glosować po każdej dyskusji.
I taki sposób obrad przyjęło zebranie.
Nie będę opisywał całego przebiegu 10 godzinnej dyskusji , tylko przedstawię moją subiektywną opinie o przebiegu całego zebrania.
Trochę naiwnie łudziłem się, że sprawy mniej istotnych zapisów w STATUCIE nie będą dyskutowane godzinami , a głębsza dyskusja będzie dotyczyć tylko kwestii istotniejszych.
Przyznaje się , nie doceniłem Pań "pseudo-działaczek" i ich skuteczności w paraliżowaniu wszelkich sprawnych obrad.
Okazało się, że ich popisy oratorskie mogły nie mieć końca, a długiej dyskusji w ich mniemaniu wymagały takie "super ważne" kwestie jak:
- czy spółdzielnia jest w Warszawie czy w mieście stołecznym Warszawa
- czy lepszy dla wzrokowca jest zapis dwa tygodnie czy 14 dni
- czy wystarczy SM Przy Metrze czy powinno być SM Przy Metrze w Warszawie
- czy przepisywać do STATUTU całe fragmenty obowiązujących ustaw czy też nie itp
Dlatego zebranie przez 10 godzin zdołało omówić zaledwie 13 z wszystkich 87 paragrafów STATUTU .
Co najciekawsze, w sprawach moim zdaniem istotniejszych , panie " pseudo-działaczki" miały takie samo zdanie jak odwołany prezes Stępień, wbrew woli większości członków SM.
Moim zdaniem istotniejsze omówione sprawy to:
- Czy członek SM płacący czasami za innych członków SM , którzy nie regulują swoich opłat eksploatacyjnych powinien mieć dostęp do informacji o takich osobach czy nie?
Według Pań pseudo - działaczek nie , bo przecież wystarczy jak zarząd to wie.
Odwołany prezes Stępień też tak uważał i potem rekordzista - odwołany Przedstawiciel popierający zawsze i wszędzie prezesa Stępnia , mógł mieć 70 tysięcy złotych długu. Z czego część nie do odzyskania przez spółdzielnie, bo przedawniona.
- Czy spółdzielnia powinna prowadzić nowe inwestycje czy nie?
Według Pani Matysiak tak, bo brak takiego zapisu w STATUCIE będzie skutkował tym, że SM nie zarobi na tych inwestycjach. Skutki tych super zarobków dla SM mieliśmy okazje oglądać w minionych latach, kiedy komornik zabrał SM prawie 40 mln zł naszego majątku w związku z "super dochodową" inwestycją SM - Centrum Natolin.Nie przekonało ją to ,że zawsze jak 2/3 członków na Walnym Zgromadzeniu przegłosuje inwestycje, to zawsze taką przewagą mogą zmienić ten zapis STATUTU.
Na szczęście dla SM Panie pseudo-działaczki były w swoich poglądach odosobnione i ich wnioski w tych sprawach nie uzyskały większości.
Odnoszę wrażenie, że tym osobom nie chodzi o dobro spółdzielni czy nawet o przekonanie kogoś do swoich poglądów, tylko najważniejsze jest dowalenie komuś kogo bardzo nie lubią, bo to poprawia im samopoczucie.
Jak ktoś zgłasza jakiś pomysł, a osoba ta nie jest przez nich lubiana, to nie ma znaczenia, co to za pomysł, czy dobry czy zły, liczy się tylko to , że popiera go osoba, której bardzo nie lubią.
A to, że poglądy przeciwne mogą przynieść jakąś szkodę SM, nie ma żadnego znaczenia.
Najlepszym przykładem takiej postawy był incydent na zebraniu w sprawie zbierania podpisów.
Niektórzy członkowie SM zaniepokojeni nadmiernie przedłużająca się w prokuraturze sprawą odwołanego zarządu poprosili mnie czy bym nie mógł na zebraniu puścić pisma z petycją w tej sprawie.
Tak też zrobiłem , bo uważam , że to w interesie spółdzielni.
Panie pseudo-działaczki oczywiście pisma nie chciały podpisać , bo nie ważne w jakiej sprawie ale dla nich najważniejsze jest, że to ja uważam to pismo za celowe.
Oczywiście mają prawo do takich poglądów i nie podpisywania czegokolwiek, ale dalsze wydarzenia znowu przerosły moje wyobrażenia o tych Paniach.
Jeden z członków SM, który czytał pismo, zwrócił się do mnie, że Pani Terpiłowska i Pani Cieślak , którym nieopacznie przekazał pismo nie chcą mu go zwrócić i gdzieś go schowały. Po mojej interwencji Pani Terpiłowska wyciągnęła pismo z torebki całe pogniecione i w końcu go zwróciła.
Po upublicznieniu tego faktu, zaczęła wykrzykiwać , że w cale nie chciała go zabrać, tylko schowała , żeby nie zginęło, potem stwierdziła ,że chciała ochronić inne osoby przed podpisywaniem pisma rekomendowanego przez Wojtalewicza , bo sama kiedyś podpisała pozew do sądu o nieważność uchwał o sprzedaży ARCHE działek, bo tak sugerował jej Wojtalewicz ,a teraz ma z tego powodu jakieś kłopoty. Nie wiem jakie kłopoty ma w tym pozwie Pani Terpiłowska, ale mogła się z niego dawno wycofać, tak jak zrobiło kilka innych osób, uczestników tego pozwu i żadnych nawet minimalnych problemów. by nie miała.
Widać wyraźnie , że "pseudo-działaczki" patrzą tylko przez pryzmat swoich osobistych często wymyślonych animozji do jakiś osób. A interes spółdzielni jest dla nich tylko sloganem, który
można głośno wykrzykiwać.
Moim zdaniem projekt STATUTU jest obecnie dobry, wisiał przez kilka miesięcy na stronie SM, jakoś nikt z "pseudo-działaczek" nie zgłaszał do niego żadnych uwag w terminie określonym przez Komisje Statutową tj. do 31 .12.2014.
A teraz okazuje się , że jak twierdzi Pani Matysiak, Ona powinna się jeszcze zapoznać z argumentami Komisji Statutowej , jakby argumentem nie był sam projekt STATUTU opracowany właśnie przez tę Komisje.
Zdaje sobie sprawę ,że pochwalenie przeze mnie projektu STATUTU, to jak sygnał dla "pseudo-działaczek" ,żeby go nie uchwalać.
Ale mam takie nieodparte wrażenie , że niektórym Przedstawicielom i tak zależy na obstrukcji i nie uchwaleniu STATUTU , bo wtedy stracą swoje " bardzo ważne tytuły" Przedstawicieli, a zostaną tylko zwykłymi członkami spółdzielni, a to pewnie według nich jakaś degradacja.
A wola innych członków spółdzielni, jak zwykle, nie ma dla tych osób żadnego znaczenia.
Zebranie decyzją większości obecnych jeszcze członków zakończyło się przed godziną 20, bez wyczerpania porządku obrad.
Subskrybuj:
Posty (Atom)