Wczoraj po pięciu latach procesu zapadł w końcu prawomocny wyrok w sądzie Karnym Apelacyjnym uniewinniający mnie z zarzutu zniesławienia Bogdana Kaczyńskiego.
Bogdan Kaczyński były członek RN - poplecznik odwołanego prezesa Stępnia - oskarżył mnie fałszywie o to , że rzekomo nazwałem go alkoholikiem w maju 2010 roku.
Powołanie na świadków tego rzekomego zdarzenia kilku jego byłych kolegów z RN nic mu nie pomogło, wręcz przeciwnie sąd nie dał wiary ich sprzecznym zeznaniom.
Nie pomogły mu też dodatkowe fałszywe oskarżenia, które podniósł w trakcie procesu -
o zniesławianie go na forum internetowym, gdzie miałem rzekomo pisać pod nickami "NEO" i "marek kaczmarek".
Na wniosek Bogdana Kaczyńskiego identyfikacja osób piszących pod tymi nickami bardzo wydłużyła ten proces i to był jedyny sukces Bogdana Kaczyńskiego w tej sprawie.
Teraz musi, oprócz kosztów procesu, zwrócić mi kilkutysięczne koszty mojego adwokata, którego byłem zmuszony wynająć .
Może to go trochę nauczy, ze fałszywe oskarżenia zupełnie się nie opłacają.
Dojdą mu jeszcze dodatkowo koszty sprawy cywilnej.
Bo Bogdan Kaczyński wytoczył mi równolegle dwie identyczne sprawy tylko po to , żeby podważać wiarygodność moich zeznań w procesach odwołanego zarządu, gdzie występuję jako świadek.
W sprawie cywilnej nie zapadł jeszcze wyrok ostateczny , bo sądy cywilne są znacznie wolniejsze od karnych, ale w pierwszej instancji sąd już wydał wyrok odrzucający fałszywe twierdzenia z pozwu Bogdana Kaczyńskiego , który wniósł teraz apelacje, nie ma jeszcze wyznaczonego terminu rozprawy apelacyjnej.
Jak widać, trawestując stare powiedzenie - sąd nierychliwy ale sprawiedliwy -
czasami.