sobota, 18 czerwca 2011

Kolejne posiedzenie Rady Nadzorczej

Znowu Przewodniczący Rady Nadzorczej Pan Zbigniew Jamroz nie zwołuje posiedzenia Rady mimo ogromnych zaległości.
Nie zrealizowane punkty z poprzednich posiedzeń, nie zatwierdzone protokoły obrad - ostatni z września 2010 roku - mimo obowiązku ich zatwierdzenia na kolejnym posiedzeniu.

Jak widać w naszej SM obowiązują tylko te zapisy w regulaminach, statutach i ustawach , które są wygodne dla Pana Prezesa i Pana Przewodniczącego.

Pan Przewodniczący Jamroz pewnie czeka, aż nie będzie tych członków Rady, którzy chcieliby rzetelnie i wnikliwie przeanalizować zaległe sprawy oraz zatwierdzić jak najszybciej protokoły, ale nie na zasadzie, jak było to jeszcze dwa lata temu - zapisem "Rada pytała Zarząd odpowiadał", tak żeby nic się z nich nie można było dowiedzieć: ani o pracy Zarządu, ani o "nadzorze" Rady Nadzorczej nad Zarządem.

Sprawy różne ( w tym punkcie omawiane są sprawy i pisma zgłaszane przez mieszkańców do Rady) teoretycznie powinny być omawiane na każdym posiedzeniu Rady, w praktyce są omawiane jak ostatnio, raz na 8 miesięcy.

Jakoś znanych 5 członków Rady nie jest zainteresowanych omawianiem spraw, które interesują członków SM, a powinni, bo to członkowie Rady Nadzorczej reprezentują interesy członków spółdzielni i nadzorują w ich interesie Zarząd, a nie odwrotnie.

Zgodnie z Regulaminem Rady zgłosiliśmy kolejne punkty do porządku obrad - zgłaszane nam przez członków SM.

Wniosek załączam:




Jednak przy takiej postawie tych 5 członków Rady nie bardzo wierzę, że to co interesuje członków SM, a nie interesuje ich ukochanego Zarządu, do którego mają bezgraniczne zaufanie, zainteresuje również większość Rady Nadzorczej.

Jeszcze parę ciekawostek dotyczących obiegu dokumentów w naszej spółdzielni.
W normalnej spółdzielni pisma składane do Zarządu powinny być rejestrowane w dzienniku i przekazywane Zarządowi.
Pisma składane do Rady powinny być rejestrowane i przekazywane do teczki Rady Nadzorczej i omawiane na posiedzeniach Rady.
To dość oczywiste ale w innych spółdzielniach, u nas tak to nie działa.

U nas wszystkie pisma są potwierdzane na kopi, że wpłynęły ale nie dostają na kopii numeru dziennika, chyba, że ktoś się bardzo upomina.
Następnie Pan Prezes dostaje wszystkie pisma, także te pisma kierowane do Rady Nadzorczej i decyduje, co z nimi dalej zrobić.
Taki mały nadzór nad Rada Nadzorczą.

Żeby nie być gołosłownym w dni 7 czerwca złożyłem dwa pisma do Zarządu i dwa identyczne do Rady, dostałem potwierdzenia na kopii.
Ze zdziwieniem stwierdziłem, że jedno z pism dotyczące tej fałszywej informacji rozpowszechnionej na stronie internetowej zwanej "oświadczeniem", nie trafiło do teczki Rady Nadzorczej.
Na dodatek najpierw "zaginęła" cała teczka z pismami do Rady - bardzo znamienne i ciekawe.

Na mój wniosek założono nowa teczkę dla Rady, ale tam jakoś moje pismo też nie dotarło i mimo, że mam poświadczenie na kopi o wpłynięciu, nie ma śladu , że zostało zarejestrowane w dzienniku.
Złozyłem oczywiście jeszcze raz, z tym starym poświadczeniem na kopii

Gdybym nie był członkiem Rady, a tylko normalnym członkiem spółdzielni, który nie ma wglądu do teczki Rady Nadzorczej, nie miałbym żadnej świadomości, że pisząc do Rady Nadzorczej moje pisma trafiają - nie wiadomo gdzie.

Wnioski zostawiam Państwu.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

A kiedy wystąpicie Państwo o ustalenie kolejności podpisywania aktów notarialnych dla KEN 36? To znacznie bardziej zaległa sprawa niż Belgradzka. Niedługo minie już 10 lat a aktów jak nie było tak nie ma.

Anonimowy pisze...

No cóż pracami Rady Nadzorczej tak po starej znajomości kieruje jej dawny przewodniczący, a poniewaz w RN są tylko niewielkie kosmetyczne zmiany, to starym znajomym jest tak wygodnie - wszak czym skórka za mlodu nasiąknie tym na starość zostanie.

Marek Wojtalewicz - były Przewodniczący Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej Przy Metrze pisze...

W sprawie KEN 36 proszę przesłać do mnie opis sprawy na maila m.wojtalewicz@o2.pl, jeśli to sprawa tylko nie zawierania aktu z przyczyn uznaniowych Zarządu, a wszystkie inne przesłanki są spełnione, to dodamy taki punkt do następnego wniosku.

Ale proszę nie mieć złudzeń że:

a) złożenie wniosku o taki punkt spowoduje jego realizacje, już składaliśmy kilka razy wnioski o różne punkty - najjaskrawszy, to wbrew statutowi, nie ma trzeciego członka Zarządu i nawet nie próbuje się go znaleźć, a ten punkt jak i wiele innych od wielu miesięcy nie jest realizowany, proszę poczytać wcześniejsze posty na blogu. Mimo jednoznacznych przegłosowanych wniosków w tej sprawie na ostatnich grupach członkowskich.

b)że realizacja punktu spowoduje np. jawną kolejność podpisywania aktów w całej spółdzielni, tak powinno być, ale wtedy Pan Prezes straci możliwość traktowania aktów jako swoistej nagrody dla niektórych członków SM.

c)jeżeli ktoś nie wpłacił lub nie chce wpłacić całej żądanej kwoty przez spółdzielnie, nawet do depozytu sądowego, to bez długotrwałego procesu celem wykazania , że kwota się nie należy, nie da się zmusić spółdzielni do podpisania aktów, nawet drogą sądową.

Jeżeli się wpłaci, sprawa jest prostsza, wtedy można wystąpić do sądu o nakazanie podpisania aktu i koszty poniesie spółdzielnia.

Anonimowy pisze...

A po co trzeci prezes, żeby znow rozrabiał i było szybciej cokolwiek załatwić - niedoczekanie, sami wiecie że "panu majstrowi to można skoczyć"

Anonimowy pisze...

Z tą bezczynnością spółdzielni w podpisywaniu aktów to znów schody, aby wystąpić do Sądu o zastępcze przeniesienie własności trzeba wykazać zwłokę. Samo oczekiwanie nic nie znaczy, trzeba pisać, wzywać i być do bólu upierdliwym.
Nie żalować papieru i poświęcić trochę czasu na opracowanie pism w tym wezwań przedsądowych i składać co dwa tygodnie - po zebraniu dowodów bezczynności złożyć pozew, koszty procesu ustawodawca przeniósł na spółdzielnie.

Anonimowy pisze...

Uzupełnie komentarz anonimowego z godz.19.22

Budynek KEN 36/36A, to całkiem duża spóleczność, więc trzeba się tylko skrzyknąć i wziąść prezesa i RN za "gardło".
Pojedyńcze osoby podejmujące próby interwencji w sprawie aktów są na straconej pozycji, automatycznie spadają na koniec prezesowskiej kolejki dla nauczki wedle zasady, wyżej własnej d... nie podskoczy.
Co innego gdy jednym czasie 20 lub 30 osób złoży pozwy - to już prezes ma problem, bo to koszty sądowe rzędu 5% wartości mieszkania + koszty adwokata i zapłacić je musi spółdzielnia.
Więc myślcie Państwo jak to zrobić i kto kogo ma trzymać za gardło.

Anonimowy pisze...

Pisanie pisemek do Zarządu czy Rady Nadzorczej to tak jak pisanie na berdyczów. Jak sie pyta Przewodniczącego czy czytał ,co sie stało z odpowiedzią to robi groźną poważną minę i zapisuje , obiecuje że sie dowie. I na tym to wszystko się kończy. Prezes i Przewodniczący maja gdzieś mieszkańców z Belgradzkiej 14 i 18-22, z KENu i Lanciego 7a-b bo wiedzą że Ci już się nie dadzą oszukać i dlatego próbują skłócić stare i nowe zasoby. Stara metoda znana doskonale płk Karpaczowi

Anonimowy pisze...

Wiem z autopsii ze pisanie do Rady i Zarządu to w zasadzie strata czasu, ale trzeba to robić żeby zebrać dowody na okoliczność sprawy sądowej.