niedziela, 11 października 2015

Kontynuacja pierwszego Walnego Zgromadzenie członków SM Przy Metrze

Zebranie zaczęło się o 9:45.

Przyszło około 70 osób, to mało, 1,5% członków SM. .
Pewnie dlatego, że nie było w porządku obrad tak ekscytujących spraw, jak absolutorium dla Zarządu czy Rady Nadzorczej.
Do końca obrad wytrwało zaledwie  30 osób
Państwa decyzje we wszystkie sprawach na Walnym w jakiś sposób oddziałują na na naszą spółdzielnie i przy tak małej frekwencji mogą być podjęte decyzje niezgodne z wola większości.
Dlatego ciągle zachęcam, szczególnie  tych aktywniejszych,  rozmawiajcie z sąsiadami i zachęcajcie ich do przyjścia, nawet na część zebrania, bo inaczej inni za was zadecydują, być może niezgodnie z waszą wolą.

Przy tak małej frekwencji, mogą zapaść nawet  szkodliwe decyzje  dla SM.
Na tym zebraniu takich  nie było, ale w przyszłości wszystko może się zdążyć?

Z ciekawszych spraw poruszanych na kontynuacji Walnego Zgromadzenia:

1/Pisma do Walnego

Walne nie uwzględniło odwołań osób wykreślonych z SM, chociaż tu ciekawostka, przeciw takiej decyzji w sprawie pana Kaczyńskiego nie było nikogo, ale w sprawie Państwa Skubiszewskich było już kilka osób.
W tym o dziwo, jego kolega pan Bańkowski wstrzymał się od głosu, ale za to pan Karneński był przeciw wykreślaniu. 

Zgodnie z ostatnim orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, interpretującego zbiór zapisów najwyższego aktu  prawnego  jakim w Polsce jest Konstytucja w którym stwierdzono jednoznacznie - nikt kto nie ma prawa do lokalu w SM nie może być jej członkiem i  sympatie czy zasługi nie mają tu żadnego znaczenia. 
Wszelkie akty niższego rzędu , ustawy, statuty uchwały czy decyzje, nie mogą być sprzeczne z aktami wyższego rzędu, co nawet dla laika w prawie, powinno być oczywiste.

Kilka pism do Walnego pani Stępniewskiej i pana Rogowskiego zatytułowane - odwołania od uchwał Rady nadzorczej nie było rozpatrywane, po opinii prawnej , ze odwoływać się od uchwał Rady do Walnego można tylko w sprawach wykreśleń czy wykluczeń.
Pozostałe uchwały RN mogą być unieważnione tylko przez sąd, o ile są niezgodne z prawem. Pani Stępniewska jak zwykle uważa, że to ona jest najwyższą interpretatorką prawa w naszej spółdzielni. Na szczęście uważa tak tylko ona i kilku jej bliskich znajomych.

Krótka dyskusja była przy piśmie pana Kaczyńskiego, rzekomo reprezentanta 3 osobowego stowarzyszenia Mieszkam Przy Metrze, utworzonego z najgorętszych popleczników odwołanego prezesa Stępnia do popierania jego interesów.
Tezy pisma to ,żeby nie przenosić SM do lokali SM na KEN. żeby te lokale sprzedać, a pieniądze przeznaczyć na remonty w SM.
Gdzie ma się przenieść SM, tego już pan Kaczyński nie ujawnił w swoim piśmie.

Zarząd wyjaśnił , ze lokale  te są w gorszym stanie niż surowy,  praktycznie są niesprzedawalne, ze wzgledu na niedoświetlenie, albo za śmieszne pieniądze, a utrzymywanie ich tym stanie od 10 lat przynosi tylko straty dla SM.
Zarząd wynegocjował z ARCHE wykończenie tych lokali za kwotę 2 300 000 zł na koszt ARCHE. Uważam ,ze to bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie ,ze odwołany prezes Stępień tak zredagował umowę z ARCHE , żeby teraz  coś z niej uzyskać, trzeba by było się latami procesować z ARCHE i to  z niepewnym skutkiem.
Jak zwykle kilka pań "z opozycji", które zawsze wiedzą wszystko najlepiej, stwierdziło ,że można było uzyskać więcej , że koszt wykończenia tych 1000m2-  2,3 mln zł jest za duży, ze ARCHE powinno nam dać gotówkę i to od razu i jak zwykle wszystko im się nie podoba, co robi zarząd.
Podobają się im tylko ich własne pomysły.
Całe szczęście , że te panie nie są w Radzie Nadzorczej .
Chciałbym ,żeby te panie swoje "wspaniałe"  pomysły biznesowe,  trenowały na swoim własnym majątku prywatnym , a nie naszym spółdzielczym, wtedy okaże się bardzo szybko, jak skuteczne są ich działania i pomysły.
Zawsze mnie zastanawia , ze najwięcej, w swoim mniemaniu, znają się na biznesie ludzie, którzy nigdy nie prowadzili żadnego swojego przedsiębiorstwa i praktycznie niczego się w życiu nie dorobili. Ale uważają się za nieomylnych i kompetentnych w tych kwestiach.

 2/Wnioski do Walnego

Zgłoszono 43 wnioski

Część to zwykłe techniczne, żeby zrobić jakiś remont w danym budynku, moim zdaniem taki wniosek wystarczy złożyć do zarządu , bo wszystkiego od razu nie da się zrobić w całej SM , a każdy chciałyby żeby jego budynek był pierwszy.
I tak o tym zdecyduje plan remontów, układany przez zarząd.
Obsługa prawna stwierdziła , że wszystkie wnioski, których wnioskodawca jest na sali, powinny być głosowane,

Pani Budasz złożyła wniosek , żeby to ona była uczestnikiem odbioru wszystkich balkonów po remoncie.
Myślę ,że każdy z mieszkańców, jeśli  będzie miał zastrzeżenia po odbiorze, powinien je zgłosić do SM, a pani Budasz nie ma jakiś specjalnych uprawnień budowlanych.
Tak samo jak inny wniosek Pani Budasz żeby była ona  uczestnikiem przetargów na ochronę  galerii KEN. Zarząd wyjaśnił , że każdy z mieszkańców może być obecny przy przetargu , bo wszystko jest jawne,
Natomiast nie może Pani Budasz wyznaczać konkretnej firmy jako zwycięscy przetargu, bo o tym decydują już jawne kryteria przetargowe, określone właśnie po to, żeby nikt nie wybierał swoich zaprzyjaźnionych firm.
Oba wnioski nie przeszły.

Pani Cieślak złożyła wniosek, aby ona i kilku jej znajomych utworzyło Komisje Rewizyjną do nadzoru nad spółdzielnią, bo istnienie takiej komisji dopuszcza obecny STATUT.
Rzeczywiście STATUT dopuszcza taką komisję, nawet to był mój pomysł, aby w sytuacjach wyjątkowych, była taka możliwość.
Ale Pani Cieślak nie zadała sobie trudu przeczytania STATUTU i Regulaminu , szczególnie  tego w jakiej formie Walne powołuje taką komisje.
Musi to być zrobione formalnie uchwałą, która wymaga wcześniejszego zgłoszenia z odpowiednią liczbą podpisów. Powinien być też podany, moim zdaniem, cel powołania takiej komisji, co miałaby ona takiego zbadać. Czyli muszą być podane wyraźne przesłanki jakiś nieprawidłowości , które należy zbadać komisyjnie i to Walne powinno określić precyzyjnie  tryb, zakres i skład takiej komisji.
Ale przede wszystkim musi to być wcześniej zgłoszone formalnie do porządku obrad.
To samo dotyczyło kolejnego wniosku o powołanie Komisji Statutowej celem zmiany STATUTU.

Dziwie się , że osoby, szczególnie takie, które aspirowały i chciały być w RN, ale się nie dostały,  teraz zamiast solidnie przeczytać STATUT,  wyobrażają sobie , że przy małej frekwencji jest możliwe utworzenie jakiegoś  organu Walnego znienacka i  po cichu,  bez formalnego i jawnego zgłoszenia takiego zamiaru w sposób zgodny ze STATUTEM.
Takie osoby moim zdaniem absolutnie nie nadają się do Rady Nadzorczej.

 3/Sprawa uczestnictwa w Związku Rewizyjnym i odwołania delegata SM na zjazd związku.

Delegatem wybranym w 2013 roku była pani Grażyna Stępniewska.

Kworum uprawnione do wyboru wynosiło 33 Przedstawicieli i tylu było obecnych na sali , to potwierdza protokół z tego zebrania.
( przeliczenie wcześniejsze Przedstawicieli przed głosowaniem, a także wynik jawnego głosowania w sprawie zamknięcia listy kandydatów, bezpośrednio przed głosowaniem -  32 za, 1 przeciw)

Pani Stępniewska była jedyną kandydatką i to pewnie spowodowało , że nie wszyscy  z 33 obecnych na sali Przedstawicieli oddali swoje  głosy, bo ich głos nie miał praktycznie żadnego znaczenia.
Za wyborem pani Stępniewskiej głosowało 30 osób , a za uchwałą potwierdzającą jeszcze ten wybór 29 za  , 0 przeciw, 3 się wstrzymały.
Pani Stępniewska podziękowała za wybór ale już w następnym roku , jak miała jechać jako delegat na zjazd , nagle uznała , że została wybrana bezprawnie , bo nie wszyscy z obecnych 33 Przedstawicieli na sali oddali swój głos.
Nie mieli takiego obowiązku i pani Stepniewska została wybrana prawidłowo.
 To potwierdzili prawnicy SM, a także pan Sułowski prezes Związku Rewizyjnego.
Jednak dla pani Stepniewskiej,  jako opinia prawna, liczy się jedynie subiektywna opinia pani Stępniewskiej.
Dlatego Walne musiało teraz odwołać panią Stępniewską z funkcji delegata nie wypełniającego swoich obowiązków.
Nie wystąpiliśmy  ze Związku Rewizyjnego, mimo argumentu ,ze rocznie kosztuje nas to 10 tys zł, bo zdania były podzielone , głosowanie nie dało większości 15 za, 15 przeciw.
Nie było zgłoszonego wcześniej przed Walnym kandydata na delegata , to sprawa ta będzie na kolejnym Walnym w 2016 roku.

4/ Uchwała w sprawie wypowiedzenia miastu umowy dzierżawy 29 letniej dla osiedla Migdałowa (budynki Lanciego 7, 9,11)

Uchwała nie została podjęta.
Prezes Janas poinformował , że nie byłoby to w interesie SM, nadal musielibyśmy płacić za dzierżawę mimo wypowiedzenia tej umowy.
Nie byłoby to tez w interesie mieszkańców tych budynków , bo nie uzyskaliby automatycznie użytkowania wieczystego, tylko musiałaby o tym zadecydować Rada Miasta, także o kosztach uzyskania tego użytkowania.
Według prawników umowa o przyrzeczenie tego użytkowania od Gminy, powinna obowiązywać także Miasto, z czym zgodził się obecny, jako jedyny mieszkaniec Lanciego 9 - pan Sarata.
Pan Janas zaproponował , żeby mieszkańcy tych terenów niezależnie od SM wystąpili do miasta z pismami w tej sprawie.

Zebranie skończyło się po godzinie 17.

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Domorosłych Salomonów w naszej SM nie brakuje! O ile jednak p. Stępniewska czy p. Rogowski mogą się pochwalić na tym polu "szczególnymi dokonaniami" o wyjątkowo długiej tradycji, o tyle p. Karneński, choć przy nich zaledwie nowicjusz, robi - jak widać - co tylko może, żeby im dorównać. Nie najlepiej to jednak rokuje wydzielającej się Migdałowej I, o której to przyszłości chciałby bardzo rozstrzygać swymi salomonowymi wyrokami właśnie p. Karneński. No i jeszcze ten nadzwyczajny pociąg do spraw budowlanych p. Budasz, co pewnie ma związek z tym, że Salomon był także wielkim budowniczym!

Anonimowy pisze...

Byłam na walnym, w czerwcu się przyduszałam, teraz potwornie zmarzłam; mam mieszane uczucia:
1. Rozumiem prawa demokracji, ale nie może byc tak, że grupa nawiedzonych zdominuje zebranie i przeciagać je będzie w nieskończoność. Przecież przy takim psudodemokratycznym prowadzeniu żadne walne nie skończy się w przeciągu kilku dni. A to spowoduje, że coraz mniej osób będzie chciało brać w takim cyrku udział; a może o to chodzi nawiedzonym? Niestety nieraz trzeba brutalnie walić pałą przez łeb.
2.Niektórym osobom wydaje się, że walne jest od wszystkiego i może podważać każdą decyzję innych organów spółdzielni. A co z podziałem kompetencyjnym?
Co by się stało, gdyby walne podważyło rozliczenie ciepła u niektórych co bardzej krzykliwych osób - totalny armagedon. Dlaczego spółdzielcy nie stosuja dokładnie określonych procedur?
Dlaczego spółdzielcy w normalnym trybie nie zgłaszają usterek i potrzeb remontowych tylko wszystko na walne. Z tego co wiem , plany remontowe zatwierdza rada nadzorcza i kazdy zainteresowany może przy tym być.
3. Wyłania sie jakaś chorobliwa, zniewolona spółdzielcza mentalność - co gorsza taka mentalność wyłania sie u osób, które najbardziej gardłują i którym wydaje sie, że są przez to jutrzenką wolności - ze niby pan i władca absolutny, czyli walne, może wszystko. Guzik może wszystko, począwszy od decyzji o pomalowaniu ściany, poprzez decyzje o uniwaZnieniu rozliczeń, a kończąc na zmianach regulaminów, których zmiany nie leżą w kompetencji walnego.

Anonimowy pisze...

A co moze czlonek spoldzielni?
Odpowiedz - czlonek spoldzielni guzik moze, no chyba ze
Jest prezesem spoldzielni, lub czlonkiem rady nadzorczej to wtedy duzo moze
Co bylo i jest widac, slychac i czuc.

Marek Wojtalewicz - były Przewodniczący Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej Przy Metrze pisze...

Zależy w jakiej sprawie, jeżeli członek chce zarządzać spółdzielnią, bo jak mówi, to on płaci, a wszystko ma być tylko tak jak on zechce, to faktycznie guzik może.
Ale to chyba oczywiste, przy 4200 członków SM o różnych poglądach i opiniach.
Po to jest właśnie Zarząd i Rada Nadzorcza do bieżącej działalności.

RN wybierana jest przez członków SM w głosowaniu tajnym, właśnie do reprezentowania interesów wszystkich członków SM.
Przy czym każdy członek RN, jeżeli się nie sprawdza, może być odwołany na każdym Walnym Zgromadzeniu, jak nie uzyska absolutorium, również w głosowaniu tajnym, ale na pewno nie jednym czy paroma głosami.
Taka możliwość jest w bardzo nielicznych spółdzielniach w naszym kraju.

Walne decyduje o kompleksowych problemach czy kierunkach działalności SM .
Ale nie może decydować w każdej drobiazgowej sprawie i nigdzie na świecie tak nie jest.

Analogicznie, to samo dotyczy obywateli danego kraju w stosunku do aktualnie rządzących.
Też w czasie kadencji obywatele guzik mogą, ale już przy wyborach mogą zmienić swój rząd na kolejną kadencje, jak są niezadowoleni, ale też większością.
Mniejszość zawsze będzie niezadowolona.

Jak członek SM ma uzasadnione sprawy, problemy czy ciekawe pomysły, to po to są dyżury Rady Nadzorczej, żeby takie sprawy załatwiać.
Tylko, że prawie nikt na nie nie przychodzi.
Olbrzymią większość spraw SM załatwia zresztą Zarząd, bez żadnej ingerencji Rady Nadzorczej, która zgodnie z ustawą tylko wybiera i nadzoruje zarząd, a nie bezpośrednio nim kieruje.
Tak samo, każdy członek SM może wziąć udział w posiedzeniu RN z głosem doradczym i znowu to samo, chętnych brak.

Stwierdzić, że coś mi się nie podoba i że powinno być lepiej, jest bardzo łatwo i każdy może tak powiedzieć, bo to jest bardzo proste.
Zaproponować sensowne i skuteczne rozwiązanie, jak to zrobić, żeby było lepiej, to już potrafią nieliczni, bo trzeba mieć wiedzę i zdolności.
Dziwnym trafem takie osoby nie pchają się do Rady Nadzorczej, wręcz przeciwnie wolą się sprawdzać w swoim życiu zawodowym.
Natomiast tacy, którzy w swoich prywatnym życiu się nie sprawdzili, uważając, że to tylko na skutek spisku wrogich sił, a nie swojej nieudolności, usiłują ciągle dostać się do RN, nawet jak kiedyś tam byli i jakoś nie działali wcale skutecznie.
Ale znowu pewnie stwierdzą, że to przez jakieś wrogie siły, a nie przez własną nieskuteczność czy nieudolność.
Ich moim zdaniem nic nie przekona no może oprócz woli większości spółdzielców.

Anonimowy pisze...

E tam, panie Marku. Jest Pan optymistą twierdząc, ze wola większości spółdzielców może przekonać spółdzielczych talibów. Przecież dla nich wszystko to co nie jest po ich myśli to hańba i manipulacja.

Anonimowy pisze...

anonimowy z 17:10, źle stawiasz sprawę.
Zamiast rozpaczać, że ponoć nic nie możesz, może najpierw powiesz, co chciałbyś zmienić, co jest w spółdzielni niedobre. Nigdy nie jest tak, że wszystko jest OK, ale żeby coś zmienić, najpierw trzeba to zdefiniować, a nie łkać bezsilnie do bloga.
Samo stwierdzenie, ze spółdzielnia to złodziejstwo w czystej formie, która gnoi maluczkich, to dla mnie czysta propagandówa w stylu: "Polska w ruinie".
Wizja pani Burasz biegającej razem z pani Cieślak z misją kontrolną po rusztowaniach balkonowych i wąchających opakowania po klejach do glazury, to dla mnie wizja operetkowa.
Wrzask specjalistki od podważania i zaskarżania wszelkich postanowień, ze obecne rozliczenie ciepłej wody ją okrada, należałoby poprzedzić jeszcze głosniejszym wrzaskiem, że to ona do tej pory wykorzystując regulamin, okradała swoich sąsiadów.
Pomysł na wybór zarządu przez walne, to obstrukcja w czystej formie. To już lepiej rozpisać powszechne wybory na wybór prezesa poprzedzone ogólnopolską akcją propagandową i diagnozami ośrodków badania opinii publicznej. Spółdzielczy spin doktorzy mogliby w końcu rozwinąć skrzydła.

Itd., itp., itd.


Marek Wojtalewicz - były Przewodniczący Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej Przy Metrze pisze...

Chodziło mi tylko o przekonanie fizyczne, czyli nie wybranie ich do Rady Nadzorczej, a nie o przekonanie psychiczne, czyli pogodzenie się z tym faktem. W tej kwestii jestem realistą.

Anonimowy pisze...

Poraża mnie zakłamanie jakie prezentuje spółdzielczy ZBoWiD (dla młodszych rozszyfrowanie skrótu: Związek Bojowników o Wolność i Demokrację).

Pani Budasz - pod pozorem opracowania nowej umowy z firmą ochroniarską chciała przemycić zrównanie stawki za ochronę niezależnie od wielkości lokalu. To tak jak gdyby w dużym obiekcie handlowym tyle samo za ochronę miał płacić wielkopowierzchniowy market i sprzedawca cukrowej waty. To nie pierwszy raz, gdy wielkopowierzchniowcy z KEN-u starają się obniżyć swoje opłaty kosztem innych użytkowników. Przedtem takie działania podejmowali pp. Cieślakowie.

Pani Stępniewska - rozpacz z powodu niekorzystnego dla niej sposobu rozliczania ciepłej wody, czyli hańba i manipulacja, bo tak zasłużonej damie należą się opłaty zaniżone kosztem innych mieszkańców. A cyrk, jaki urządziła, by wykazać, że została źle wybrana na delegata, bo jest zwykłym leniem i nie chciało jej sie jechać na zjazd, najlepiej obrazuje motywy jej wielotorowych demokratycznych aktywności.

Pan Jamroz i p. Kaczyński - czołowi spółdzielczy demokraci. Nawet nie pofatygowali sie na 2. część walnego, ale pisać lubią. Ich walkę o zachowanie członkostwa bez formalnych podstaw najlepiej bezsłownie skomentował p. Bańkowski, ich wieloletni kolega i współpracownik, wstrzymując się od głosu podczas rozpatrywania uchwały o unieważnieniu wykreślenia. Może w końcu przejrzał na oczy.

Anonimowy pisze...

Czytam komentarze i zastanawiam sie skąd w nich tyle jadu i nienawiści w stosunku do osób zasłużonych dla naszej społdzielni. To jakiś okrutny zmasowany atak. A przecież nie ma ludzi całowicie złych, albo głupich. Napewno oni czegoś chcą,przychodza, walczą w przeciwieństwie do milczącej spóldzielczej masy której na niczym nie zalezy tylko narzekają i pomstują gdy zjawia sie komornik.

Anonimowy pisze...

Do Anonimowego z 10.04
problemem osób, o których piszesz jest to, że po pierwsze odnoszą się bardzo agresywnie do osób takich jak Wojtalewicz, bo same wskazują, że nie docenił on ich pracy, czyli z egoizmu. A po drugie, bo występują nie szanując cudzego czasu oraz uwagi. Nie potrafią zrozumieć różnych rzeczy, jeśli nie są one zbieżne z teorią spiskową. Mówią dużo, często, wyolbrzymiając różne rzeczy.
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Same dobre chęci nie gwarantują dobrej jakości wystąpień.
Dlatego te osoby spotykają się z agresywnymi reakcjami i wrzucane są do wora oszołomów.
Swoją drogą same są agresywne, ale źle znoszą krytykę. Swoich wad nie widzą.

Anonimowy pisze...

"Spółdzielczy taliban" ma niewątpliwie jeden niezaprzeczalny powód, by do żywego nienawidzić "sekty Wojtalewicza". Otóż w odróżnieniu od nich - starych i "wielce zasłużonych" spółdzielczych działaczy, zdecydowana większość członków "sekty Wojtalewicza" to ludzie dosłownie "znikąd". I na domiar złego nie tylko te "przybłędy" zjawiły się "znikąd", lecz przede wszystkim poprzez swoją niedługą przecież działalność udowodniły zupełną bezużyteczność tychże "wielce zasłużonych" wieloletnich działaczy.

A jak w takim razie interpretować alians na czerwcowej pierwszej części Walnego niektórych z tych "wielce zasłużonych" z tymi, którzy doprowadzili naszą SM na skraj bankructwa. Czy to tylko robienie na złość "sekcie Wojtalewicza", a w rzeczy samej godzenie w dobro nas wszystkich - nie pierwszy raz zresztą - czy też kryje się za tym coś znacznie gorszego?

Anonimowy pisze...

komentarz anonimowego z 10:04 pokazuje tylko, jak łatwo można manipulować spółdzielcami. Wystarczy, że wstanie nawiedzony i zacznie wykrzykiwać, ile przekrętów dzieje się w spółdzielni, i z miejsca zyskuje poparcie. Nie ma znaczenia, że to wariat od pokoleń lub sklerotyczna działaczka; najważniejsze, że wykrył przekręty. Ludzie kochają szeryfów; przypnie sobie taki gwiazdę ze złotka i poraża blaskiem podatnych na każdą głupotę.
Do ludzi jakoś nie dociera, że te "bohaterskie" działania coraz więcej kosztują - bo to i prawnicy i opóźnienia w podejmowaniu koniecznych decyzji.
Ale co tam. Demokracja musi być! A że załatwianie najprostszych spraw ciągnie się godzinami pośród okrzyków: hańba, manipulacja, defraudacja i wymaga wielokrotnie powtarzanych wyjaśnień, to już bez znaczenia. Najważniejsze, że nawiedzeni mogą rozładować swoje frustracje, pokazać, jacy są mądrzy i przenikliwi. I jak już 15 lat temu przewidzieli, co będzie się działo ze spółdzielnią za lat 100.

Anonimowy pisze...

Jakaż wielka szkoda, że akurat ci mniejsi czy nawet więksi "spółdzielczy prorocy" tak bardzo zaangażowani w spółdzielczą działalność, nie potrafili przewidzieć tego, że SM "Przy Metrze" zmierzała prostą drogą do totalnej katastrofy! A może niektórzy z nich widzieli o tym aż za dobrze, tylko nie chcieli hiobowymi wieściami zatruwać "sielankowej atmosfery", w której po prostu czuli się jak ryby w wodzie.

Demokracja to nie anarchia - Spółdzielca to nie warchoł!

Anonimowy pisze...

Proszę nie manipulować - my prorocy dobrze widzielismy, stąd tyle procesów, a że sądy działaja jak działają, dlatego niektórzy czuli i czują sie bezkarnie.

Anonimowy pisze...

Czyli jednak prorocy byli nieskuteczni. Licznymi procesami piekło wybrukowane. A karawana jechała dalej...

Anonimowy pisze...

W takim razie konieczne jest drobne sprostowanie. Skoro bowiem prawie każdą uchwałę "spółdzielczy prorocy" poddawali i nadal podają do sądu, to nie są oni raczej mniejszymi czy większymi prorokami lecz mniejszymi czy większymi pieniaczami.